Czytacie komiksy w internecie? Od paru lat czytam trochę webtoonów, ale to ORV, czyli Omniscient Reader's Viewpoint od dłuższego czasu jest moim ulubionym i takim, na którego nowe rozdziały czekam z niecierpliwością co tydzień! I o którym ciągle marzę, gdy widzę kolej w zapowiedzi wydawnictw o nowych manhuach - ale wydaniem nowelki po polsku też bym nie pogardziła 🤭
Jednak to nie o webtoonowej wersji chcę wam dziś opowiedzieć (chociaz wszystkich gorąco zachęcam do jej czytania, bo jest tam za darmo i legalnie i jest genialna!!!!), tylko o książce, na podstawie której powstaje i która zaczęła wychodzić ostatnio w papierze po angielsku.
"Omniscient Reader's Viewpoint" to świetna książka dla wszystkich czytelników, serio. Kim Dokja to żywy dowód na to, że książki zdecydowanie nie są stratą czasu i ich znajomość ratuje życie! 😆
Wyobraźcie sobie, że od lat wiernie śledzicie ulubioną historię na wattpadzie, czytacie co tydzień kolejne rozdziały, i tak od lat, aż dochodzi do tego, że autor pisze właściwie tylko dla was, bo inni czytelnicy odpadało po drodze.... I w dzień po wyjściu finału zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a ty zdajesz sobie sprawę, że już o nich czytałaś...
Historię czyta się tak lekko jak webtoon i nie sposób nie pokochać głównego bohatera z jego charakterkiem - bo choć historia, której częścią się stał ma już głównego bohatera, on nie zamierza przyglądać się z boku, a wręcz przeciwnie - odciśnie swój ślad w fabule i zapisze się w tej historii!
W samym pierwszym tomie mamy dopiero wprowadzenie do tego świata, który zmienia się z dnia na dzień w miejsce niczym z gry, gdzie trzeba walczyć z potworami, inwestować w statystyki czy wykonywać misje, jednak wielkim atutem jej Kim Dokja, nasz nie-główny bohater książki, której losy odgrywają się w tym świecie - ale za to jej największy fan, najbardziej zagorzały czytelnik, który jako jedyny doczytał historię do końca i pamięta wszystkie jej niuanse. A przecież wiedza jest potęgą, prawda?
Czekam, aż historia bardziej się rozkręci, jednak choć zaczyna się dość typowo i generycznie, wiem że jest na co czekać, a nawet ten dość prosty początek nie budzi dzięki Dokjy 🤭
Jednak z minusów, ciężko było mi się przyzwyczaić do nazywania bohatera Dokja Kim, a nie Kim Dokja, jak jest w komiksów na webtoonie, choć to zrozumiałe, że poza Azją raczej stosujemy wpierw imię, potem nazwisko - ale trudno jest jak już się człowiek przyzwyczaił!
Za to rzeczą, którą ciężko mi darować tłumaczeniu jest fakt, że dokkaebi stały się goblinami. No nie, to zupełnie nie pasuje! I użycie tego słowa tworzy inny obraz tych stworów w mojej głowie niż sugerują opisy.
Jeszcze raz wracając do webtoona i tego jak objętościowo to wypada, książka jest dość cienka, i wydaje mi się że pokazane w niej wydarzenia obejmują troszkę ponad 20 rozdziałów komiksu.
Komentarze
Prześlij komentarz