"Dinghai Fusheng Records" to druga książka Fei Tian Ye Xiang, którą miałam przyjemność przeczytać i już wiem, że będzie to nazwisko, którego będę z wytęsknieniem szukać wśród Danmei, bo jego styl bardzo wpasował się w moje gusta!
300 lat temu na świecie znikła cała magia, jednak zło pozostało, wojny są toczone, a z całego tego okrucieństwa wciąż powstają demony. Teraz ostatni z egzorcystów poszukuje swojego protektora, by uratować świat przed zbliżającą się klęską. Jednak nawet obdarzonej szczęściem Xing Chenowi nie jest łatwo, gdy ludzie zdążyli już zapomnieć o magii, a on sam włada jedynie światłem z Heart Lamp I sam nie ma doświadczenia w egzorcyzmach 🪔
Autor pisze lekko i zabawnie. Stworzona przez niego historia jest wyrazista, świat ma ciekawą historię, a choć dworskie intrygi się pojawiają, polityka nie jest na pierwszym planie i nie przyćmiewa akcji.
Jako że czytałam "Dinghai Fusheng Records" już po Legend of Exorcism, byłam bardzo ciekawa świata bez magii oraz informacji o Heart Lamp. Ciekawie zobaczyć to samo miejsce ale innych bohaterów te 300 lat przed tamtymi wydarzeniami.
Widać, że w tej serii wątki romantyczne nie są na pierwszym planie, jednak relacja między głównymi bohaterami jest dobrze napisana, bo choć rozwija się powoli mają fajną dynamikę.
Do tego główny bohater, Xing Chen, który jest ostatnim już egzorcystą, z zachowania przypominał mi trochę Xie Liana z Tian Guan Ci Fu/Błogosławieństwa niebios. Naprawdę mimo wielu różnic generują podobną aurę! Xing Chen tak samo jak on chce pomagać ludziom, nie chowa urazy i ogółem jest takim słoneczkiem ☀️🫡 Tyle tylko, że nad nim czuwa dobra gwiazda i zsyła mu szczęście, czego o Xie Lianie zdecydowanie nie można by powiedzieć, prawda?😅
Komentarze
Prześlij komentarz