Recenzja "Jeśli jutro nie nadejdzie"


Lubicie motyw pętli czasowej?

"Jeśli jutro nie nadejdzie" to naprawdę świetna i lekka książka. Porywająca, ale też otulająca jak ciepły kocyk. Uwielbiam historie o pętlach czasowych, a choć widziałam wiele takich filmów, z książkami o tej tematyce nie miałam zbytnio styczności - a ta historia o poszukiwaniu siebie i bratnich dusz jest naprawdę interesująca i dobrze poprowadzona!

Clark właśnie przeżywa swój 310 poniedziałek. W ten dzień wydawałoby się, że nic już go nie zaskoczy, a jednak gdy z rezygnacją idzie do szkoły, by po raz nie wiadomo który znowu oglądać jak rozgrywa się ten sam scenariusz, dzieje się coś niespodzianego. Na lekcji znienacka pojawia się nowy uczeń, co burzy całą znaną mi rutynę, bo Clark czuje, że nie może odpuścić i musi za nim podążyć. Czyżby nie utknął w tej pętli sam?

Ciekawe jest, że choć to historia romantyczna, nawet większy nacisk kładziony jest na odkrywanie siebie. W momencie gdy poznajemy głównego bohatera, jest już on tak znudzony tą pętlą, że porzucił eksperymentowanie i próby znaleznia wyjścia z tego poniedziałku na rzecz bezpiecznej rutyny, więc tylko ciekawiej było oglądać, jak namieszał w niej Beu!

Clark był bardzo ciekawą postacią, introwertykiem, osobą zamkniętą w sobie, ale przeszedł długą drogę. 

Beau na początku bardzo polubiłam, potem momentami lekko mnie irytował, ale potrafię zrozumieć jego zachowanie.

Koniec końców wątek romantyczny też był bardzo uroczy i nie sposób było nie kibicować Clarkowi, a sam pomysł na pętlę czasową bardzo fajnie zrealizowany! Aż mam ochotę przeczytać więcej książek o podobnych motywie - polecicie coś? 😁🌼

Komentarze