All for the game #5: The golden raven


Piąty tom serii The Foxhole Court... Wciąż nie wierzę, że to już druga książka o Jeanie i czeka nas jeszcze jedną w przyszłości, a nawet jest szansa na duologie o Kevinie Dayu. Kto by się spodziewał, że autorka wroci do tej serii po tylu latach i to z takim przytupem?

Jean z całych duch próbuje ruszyć na przód i odnaleźć się pośród Trojan, jednak nie łatwo uciec od przeszłości, szczególnie gdy poprzednia drużyna skierowała na niego nienawiść fanów i winę za ostatnią przegraną. jednak Jean nie zamierza rezygnować ze swoich celów, będzie trzymać się polityki Trojan i nie sprawiać problemów. 

Jednak jest to też trudny czas dla Jeremy'ego, ponieważ wiązane są z nim wysokie oczekiwania, które nie do końca pokrywają się z jego wizją na własną przyszłość...

Cudownie było czytać jak Jean powoli zaczyna ufać swojej nowej drużynie. Jednak było to widać, gdy wymykały mu się wśród nich fragmenty prawdy z jego przeszłości - od których wszystkim innym opadała szczęka, a które dla Jeana były smutną codziennością. Ataki innych Kruków, cała ta agresja.. ale Jean tylko dusi to w sobie. Wszystkie jego traumy naprawdę łamią serce. Jak choćby jego strach przed osobą trenera - a Trojanie, tak jak i Lisy, mają naprawdę super kompetentną osobę na tym stanowisku :( 

Jeremy próbuje pomóc, ale też nie na lekko i sam w tym tomie zmaga się z wieloma rzeczami. W końcu dowiadujemy się o jego sytuacji, o starej aferze i jego kontrolującej rodzinie. To prawdziwy złoty chłopak, ale boli, jak nie ufa mu rodziną i wymusza nad nim kontrolę, jednocześnie w ogóle się nim nie interesując.

Oh, a każdą wstawkę o Lisach,  których trochę tu było, po prostu uwielbiam! Cieszę się, że było ich więcej niż w poprzedniej części. 

Ale... Końcówka była urocza! Tak się cieszę, że Nora zdecydowała się na taki pozytywny akcent na zakończenie. I czekam, by w trzecim tomie ten slow-burn bardziej przyspieszył 🤣

Ogółem, choć bardzo przeżywałam tę książkę, nie była aż tak mocna jak niektóre inne części. Początek szedł mi wolno, a potem drugą połowę pochłonęłam na raz. 

Komentarze