"Pieśń serca"

Jaka była ostatnia książka, którą moglibyście nazwać emocjonalnym rollercoasterem?🤔 Bo ja bez wahania nazwałabym takim określeniem "Pieśń serca", czyli trzeci i przedostatni tom serii o Green Creek.

Robbie od zawsze szukał swojego miejsca. Zawsze w drodze, tworzył tylko przelotne więzi. I choć wydaje się, że w końcu znalazł to czego szukał, dziwne sny burzą jego spokój i budzą niepewność. Ale dlaczego? Przecież jest dokładnie tam, gdzie powinien... Prawda?

Warto wracać do ulubionych historii, bo wcale się nie nudzą, a potrafią rozjaśnić niekotre wątki - tak było w tym wypadku i u mnie. Reread pomógł mi sobie przypomnieć parę rzeczy i znaleźć odpowiedzi na dwa pytania, a do tego od samego początku mnie wciągnął i wciąż wywoływał te same emocje, co za pierwszym razem 🥺 I mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że kocham ten tom całym sercem (które w trakcie lektury wiele razy zabiło mocniej, pękało i było składane ponownie).

Choć ten tom był mroczniejszy i momentami bolesny, to jednak wciąż był cudowny. Czytanie o tym wszystkim, co spotyka Robbiego i jak wpłynęło to na całe stado jest nie raz trudne, ale wciąż mamy tu wiele zabawnych momentów a dzięki wyjątkowemu stylowi TJ Klune słowa płyną i zauroczają. 

Światełkiem w mroku jest tutaj Kelly, który w końcu ma okazję bardziej się wykazać i pokazać charakter. Uwielbiam chłopaka✨ Uwielbiam też ewolucję, jaką przeszła Ekipa Ludzi oraz w sumie całe miasto! Bo hej, wiedzą już, że wilkołaki istnieją, a ci dzielni ludzie wiedzą o tym, stoją za nimi murem i strzegą ich sekretu!

Wątek romantyczny jest tutaj mniej burzliwy niż w poprzednich tomach, jednak trudno powiedzieć by był prosty patrząc na to, w jak trudnej sytuacji znajduje się w tym tomie stado Bennetów. Mimo wszystko myślę, że tę serię można nazwać romantasy, bo wątki miłosne są ważne w każdym tomie, jednak to też dużo więcej 🥺 i drugiego tak dobrze napisanego wątku found family ze świecą szukać!


Komentarze