Wolicie fantastykę z wątkiem kryminalnym czy z dworskimi intrygami?
W Guardianie bardzo przypadło mi do gustu jak poprowadzono wszystkie śledztwa dotyczące istot nie z tego świata przeplatając je z coraz to innymi intrygami. Choć zanim sięgnęłam po tę serię bałam się, że takie współczesne danmei może mi się aż tak bardzo nie spodobać, jak historyczne w stylu Mo Dao Zu Shi, a jednak się myliłam i ta historia trafia w moją topkę, bo wciągnęła mnie ostatecznie nawet bardziej niż Thousand Autumns.
Jednak choć tak bardzo mi się podobało, to jednocześnie czuję niedosyt. Ostatecznie chyba drugi tom podobał mi się najbardziej z tej serii, bo najwięcej było tam emocji i rozwoju między bohaterami, ale wiadomo, w finale też nie można się było nudzić, wszystko zaczęło łączyć się w całość, tajemnice wychodzą na jaw, a bohaterów czeka ostatnie wyzwanie.
Naprawdę przywiązałam się do Shen Weia i Zhao Yunlana. Jednak relacja między nieśmiertelnym królem duchów a detektywem od spraw nadprzyrodzonych była taka urocza
Bardzo podobała mi się relacja między Guo Changcheng i Chu Shuzim, którym w tym tomie też poświęcono trochę więcej uwagi. Taka nieoczywista przyjaźń, a jednak bardzo urocza. Bo wiecie, kto spodziewałby się, że ten uprawiający demoniczną kultywację król umarłych będzie miał na uwadze czyjeś dobro oprócz swojego?
Ktos tu też czytał Guardiana?☺️✨
Komentarze
Prześlij komentarz