Recenzja książki "Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt"

"Pieśni żałobne dla umierających dziewcząt" to książka o odnajdywaniu siebie, o tożsamości, o stracie i o miłości. 

Winifred mieszka z ojcem i żyje w swoim małym świecie, a nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że ten dom znajduje się na cmentarzu... Jednak gdy pewnego razu zostaje przyłapana nocą na przechadzce między grobami przez odwiedzających, zaczynają się plotki o duchach, a wszystko komplikuje się, gdy pojawia się Isaac z firmy organizującej wycieczki po nawiedzonych miejscach. Tylko co, gdy Wini odkrywa prawdziwego ducha? I gdy te wycieczki bardzo nie podobają się nawiedzającej ją dziewczynie?

Książka skupia się na Winifred, która mieszka sama z ojcem i której matka umarła w połogu, a teraz jej prochy spoczywają w ziemi tuż za domem. Z powodu tego, gdzie mieszka, w szkole nie ma łatwo i jest przeżywana od rodzinki Addamsów. To tylko dodaje do uczucia, że nigdzie nie należy. Nie jest ani biała, ani nie czuje się związana z korzeniami matki, bo nie było nikogo kto by ją wprowadził do tej kultury. Tkwi pomiędzy, a jednocześnie nigdzie. A więc gdzie jest jej miejsce?

Parę razy wzruszyłam się na tej historii. Bardzo polubiłam ciotkę Robertę, a zmagania wewnętrzne Wini mocno mnie poruszyły. Przyznam, że retrospekcje z spotkań Wini i Roberta poruszyły mnie bardziej, niż inne relacje pokazane w tej książce. Było to proste, autentyczne i prawdziwe. Niestety miałam problemy z tym, by bardziej przywiązać się do którejś z pozostałych postaci. Ale trzeba przyznać, że gdy do akcji wkroczył duch zrobiło się ciekawiej.

A relacja Wini z duchem to był bardzo intrygujący wątek, dość smutny, a zarazem budujący.

Szkoda mi też trochę, że wątek tożsamości Wini i jej przodków nie został bardziej rozwinięty, bo chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej na ten temat, a autor poruszył ten tamto w taki sposób, że nie wiele z tego wyciągnęłam. Ale może tak miało być, w końcu Wini też nie czuje się mocno związana z korzeniami, bo nie miał jej kto uczyć.

Koniec końców daje tej historii 7⭐, bo zabrakło mi tu większej głębi czy emocji, ale też myślę, że ta książka może bardziej dotrzeć do młodzieży. A i nie można zapomnieć o cudownym wydaniu, które zasługuje na pochwałę! Okładka jest prosta i w tym piękna, a malowane brzegi idealnie się z nią komponują!

Komentarze