Jakie książki wywołały u was ostatnio kaca książkowego? Siedziały wam w głowie jeszcze długo po skończeniu? Naprawdę nie spodziewałam się tylu emocji, ile zafundowało mi "Nic tylko pył". To dość ciężka historia o radzeniu sobie ze stratą, przemocy, znęcaniu się, oraz tym jaki jest sens dalej żyć... Ale jednak jest coś takiego w tej historii, co nie pozwala odłożyć książki na bok.
Henry Denton nie ma łatwo. Od lat pada regularnie uprowadzają go kosmici - czasami na parę godzin, czasami na kilka dni, a potem budzi się bez ubrań czy w samych majtkach nie wiadomo gdzie. Jakby tego było mało, jego chłopak popełnił samobójstwo, w szkole jest ofiarą żartów i przezwisk, jego matka ledwo wiąże koniec z końcem, babcia, która cierpi na alzheimera, coraz mniej pamięta, a teraz kosmici wyjawili mu, że za 144 dni nastąpi koniec świata. Chociaż nie wie jak do tego dojdzie, wie kiedy, i może to łatwo powstrzymać - wystarczy, że wciśnie guzik. Tylko czy warto ratować Ziemię? Jaki jest sens przedłużać to wszystko? Gdy nagle Diego wpada w trakcie lekcji chemii i pyta, czy ktoś zamawiał modela do aktu, to tak jakby w jego życiu pojawił się promień światła. Tylko czy to wystarczy by życie nagle nabrało sensu?
Nie chcę za dużo zdradzać, ale życie Hnery'ego jest naprawdę ciężkie i smutne. Gdy matka pyta go, czy wszystko w porządku, wiec, że nie może jej powiedzieć prawdy. Udaje więc tylko, że wszystko gra i chowa swoje emocje - w końcu taki jest świat, niesprawiedliwy.
Wątek kosmitów też był bardzo ciekawy. Do końca trudno określić, czy są prawdziwi, czy są tylko w głowie Henry'ego. Autor nie daje jasnej odpowiedzi i zostawia to do naszej interpretacji. A do tego bardzo podobały mi się przerywniki między rozdziałami opisujące przeróżne możliwe sposoby, w jakie może dojść do końca świata. Wiele było bardzo ciekawych!
"Nic tylko pył" to naprawdę świetnie napisana i wartościowa książka. Nie jest pretensjonalna, a wszystkie te emocje są takie autentyczne.
Komentarze
Prześlij komentarz