"Heaven Official's Blessing" #3

Po tym tomie dużo lepiej rozumiem naszego księcia Xianle. Boleśnie czytało się o jego młodości, o jego daremnej walce o jego ukochane królestwo. Na szczęście w drugiej połowie wróciliśmy do teraźniejszości i pojawienie się San Langa było jak miód na rany. Jego interakcje z Xie Lianem są tak słodkie i naturalne, że rozpływałam się jak zawsze. 

Xie Lian od dziecka cechował się dużą mądrością i empatią, jednak było też w nim dużo niewinności. Wychował się w dostatku, przez co uważał, że wszystko jest możliwe, jednak prawda jest taka, że żył trochę pod kloszem A że zyskał status boga w wieku zaledwie 17 lat, mimo wielkiej sile, mądrości i umiejętnościach bojowych, brakowało mu doświadczenia... Nie zaznał smutków i trudów życia, przez co wydawało mu się, że jest odpowiedzialny za wszystko, że musi dzielić się swoją siłą i że nie ma nic, z czym sobie nie poradzi. Podchodził do rzeczy zbyt osobiście i emocjonalnie :( nie można mu mieć tego za źle, bo jego działania zawsze były w najlepszej wierze. To smutne, ile musiał wycierpieć przez swoje dobre serce. Zawsze myśli o innych, ale nikt nigdy nie myśli o nim. On sam o sobie nie myśli i bezustannie szuka nowej drogi, trzeciej ścieżki, gdy inne rozwiązania go zawodzą.

Po bolesnej historii upadku Xianle, wydarzenia dziejące się współcześnie były takim powiewem świeżości. Akcja była lekka, nie raz zabawna, aż naprawdę się śmiałam. A jęczenie Qi Ronga w tle nieźle bawi :P

Ale powiedzcie mi, jak tu nie kochać Hua Chenga, gdy z takim oddaniem wpatruje się w Xie Liana? To cudowne, że nasz książę w końcu ma kogoś, kto stoi za nim murem i tak o niego dba!!

Komentarze