"Gallant"

"Pan domu nie jest samotny. Ma trzy cienie: jeden niski, jeden chudy i jeden masywny. Patrzą, jak wstaje z fotela, trzymając się za nim w milczeniu, jak to cienie. Pomiędzy drugim a trzecim z nich zieje luka."

"Gallant" to przyjemna i lekka książka, klimatem przypominająca lekko mroczniejszą baśń. Chociaż nie mogę powiedzieć, że zawiodła mnie ta książka, to nie porwała mnie tak jakbym na to liczyła, ale i tak czytało się dobrze. 

Olivia Prior to młoda dziewczyna, która dorastała w szkole dla dziewcząt i nie zna swojego pochodzenia. Jednak jest inna od pozostałych dziewcząt - nie potrafi mówić, a do tego widzi czające się po kątach... martwiaki. Jednak pewnego dnia dostaje list, w którym ktoś prosi, by wróciła do domu. Tak właśnie Olivia trafia do Gallanta - rodzinnej posiadłości Priorów. Jednak nie wie jeszcze, że dom skrywa wiele tajemnic - i to dość niebezpiecznych. Czy odważy się przekroczyć mur posiadłości i sprawdzić, co się za nim kryje?

"Słychać tu również inne dźwięki: wiatr z zewnątrz szepcze w szczątkach zasłon, kawałek tynku trzeszczy i odpada, a całe miejsce wydaje się jęczeć, kołysać i zapadać... lecz martwiaki milczą, cienie nie potrafią mówić, więc w domu słychać tylko głos jego pana."

Historię czyta się bardzo lekko. Minusem książki jest wolne tempo. Chociaż dzięki wielu tajemnicom książka i tak zaciekawia, prawdziwa akcja dzieje się dopiero pod sam koniec i trwa tylko chwilę. Mimo to jest to naprawdę klimatyczna historia, idealna na jesienne i zimowe wieczory. Bardzo ciekawie czyta się książkę, której bohaterka jest niepełnosprawna. Smutno było jednak widzieć, jak niesprawiedliwe ją nie raz przez to traktowano. Chociaż zna język migowy, na co on jej, jeśli nikt inny w jej otoczeniu nie umie go używać? A do tego traktowali ją nieraz, jakby była gorszego sortu. Nie powinno tak być...

Chociaż nasza bohaterka nie mówi, ma wiele przemyśleń, a intryga spowijająca posiadłość Priorów intryguje od samego początku. Kim jest Olivia? Co się stało z jej rodzicami? I dlaczego jej kuzyn, Matthew Prior, tak bardzo jej tam nie chce? 

Niestety, chociaż naprawdę lubię książki V.E.Schwab, ostatnio brakuje mi w nich czegoś, żeby naprawdę mnie wciągnęły, tak jak to miałam z jej starszymi książkami. Od tamtych nie mogłam się oderwać, więc nic dziwnego, że zawiesiły poprzeczkę wysoko. 

Komentarze