Dwór srebrnych płomieni
Jak ja tęskniłam za Prythianem i Dworem Nocy!! Naprawdę świetnie było do nie wrócić💙 Mimo że książka nie była bez wad, naprawdę spodobała mi się historia Nesty - a bardzo się jej obawiałam, bo niestety najstarsza z sióstr Archeron nigdy nie była przeze mnie lubiana.
Największym problemem dla mnie był wolny początek - bo choć coś się tam działo, było to dość rozwleczone. Z jednej strony, pozwoliło lepiej rozumieć Nestę, ale z drugiej można byłoby to troszkę skrócić. Jednak potem było super, dwory w końcu mają to coś, że nie da się oderwać od historii.
Miło było kolejny raz spotkać cały wewnętrzny krąg Nocnego Dworu i poznać ich dalsze losy, chociaż mam wrażenie, że Feyre i Rhys gdy byli pokazywani nie mieli swojego charakteru, za który ich pokochałam 🙈 Wydawali się takimi papierowymi postaciami w porównaniu do Azriela, Mor czy reszty... Wiem też, że wiele osób oburzyło zachowanie Rhysa, ale mnie niezbyt to ruszyło, bo nie do kończ czułam się, jakbym czytała o nim - on był tylko wredny dla Nesty, a Feyra tylko wszystkich godziła i się uśmiechała.
Ale przeżyłam z Nestą i nawet obdarzyłam ją sympatią. Maas dobrze uzasadniła jej zachowania, dzięki czemu pozbyłam się mojej niechęci do niej. Cieszę się, że mogliśmy poznać jej zmagania. No i Cassian💙 Muszę powiedzieć, że naprawdę go podziwiam. Jest wytrwały i wierny, ale potrafi też być wyrozumiały. A smut mi nie przeszkadzał 😆 Noo, może raz czy dwa, bo nie wiedziałam co ich tak nagle wzięło, bo sytuacja nie wyglądała na jakąś romantyczną, ale okej...
Co do końcówki, mam wrażenie, że poszło bohaterom trochę za łatwo. Myślałam też, że będzie coś więcej o Azrielu. I o Erisie. Ale może i na nich przyjdzie czas w kolejnych książkach?
No ale nic, bo naprawdę dobrze mi się czytało tą historię. Cieszę się, ze Maas postanowiła pomóc nam zrozumieć Nestę i dała szansę bohaterce na rozwój.
Komentarze
Prześlij komentarz