"Łańcuch ze złota"

Łańcuch ze złota


 " - Prawda zawsze ma znaczenie.

- Nie, kiedy w grę wchodzą historie - odpowiedziała Cordelia. - W historiach nie chodzi o to, żeby były obiektywnie prawdziwe, ale żeby istota opowieści była prawdziwsza od rzeczywistości. Ci, którzy wyśmiewają fikcję literacką, robią to, ponieważ boją się prawdy."


Naprawdę kocham książki Clare! Uwielbiam Nocnych Łówców, a Diabelskie maszyny to moja ulubiona seria z tego świata, więc nic dziwnego, że dziejący się dwadzieścia lat później "Łańcuh ze złota" też mnie oczarował. 

Cordelia Carstairs przyjeżdża do Londynu, gdzie zostaje wprowadzona w świat balów i salonów. Spotyka tu też swoich starych przyjaciół, Lucie Herondale, z którą zamierzają zostać parabatai, oraz jej brata Jamesa. Jednak niedługo później Londyn atakują groźne demony i Nocni Łowcy zostają uwiezieni w mieście. 

Nie powiem, akcja jest wartka i zaskakująca! A jeszcze ten piękny, klimatyczny Londyn i początki XXw. w tle. Choć znajdują się tu też bale i czas na sukienki, książka napakowana jest akcją. Wiele rzeczy zaskakuje. A zakończenie!! Było takie słodko-gorzkie... Chciałabym mieć już w rękach kolejny tom.

Od pierwszych stron polubiłam wszystkich bohaterów i czułam się zaangażowana w ich losy. Dziewczęcą, ale silną Cordelię, władającego cieniami Jamesa, niepoprawnego i cudownego Matthew, oraz Lucie, Thomasa i Christophera. Ach, no i Annę Lightwood! Choć postaci jest dużo, kojarzyłam ich z wcześniejszych opowiadań i może to dzięki temu z łatwością zanurzyłam się w tą opowieść. 

Cordelia była świetna - wojownicza i dzielna, a jednak cały czas kobieca i delikatna. Potrafiła zachować się jak dama, a równocześnie bohaterka. Naprawdę, uwielbiam ją. A James... Nie da się nie lubić postaci takich jak on. To w końcu Herondale - cudowny jak oni wszyscy. A jego parabatai Matthew jest naprawdę ciekawą postacią i nie mogę się doczekać, by lepiej go poznać w kolejnych tomach. . Co tu dużo gadać, cała ich ekipa Złodziejaszków jak ich nazwyają jest genialna, świetnie się dopełnia i nie da się ich wszystkich nie lubić.

Nie mogę tego ocenić inaczej niż 9/10. Ani na chwilę się nie nudziłam. To była świetna przygoda, która nie opuszczała moich myśli w przerwach między czytaniem. Ciągle tylko myślałam, że ja chcę już czytać dalej. 


 "- Ludzie są niezwyciężeni tylko w książkach.
  - Przekonasz się, że zwykle nie są niezwyciężeni nawet nich, ale książkę przynajmniej można raz jeszcze przeczytać. Opowieści oferują nam tysiące nowych początków."

"Specjalna rasa wojowników, potomków anioła, obdarzonych mocami, które pozwalały im dzierżyć broń wykonaną z adamsu i nosić czarne Znaki świętych runów na ciele, które czyniły ich silniejszymi, szybszymi i bardziej śmiercionośnymi od każdego Przyziemnego. Runów, dzięki którym płonęli jasno pośród nocy." 

"- Ale James nie zrobił jej nic złego - zauważył Christopher, marszcząc brwi.
- Jest Heronadle'em - wyjaśnił Thomas. - To wystarcza.
- To śmieszne - mówił Christopher. - To jakby kogoś ugryzła kaczka i ta osoba wiele lat potem zastrzeliła inną kaczkę i zjadła ją na kolację, uznając to za zemstę.
- Christopher, błagam, nie używaj metafor - powiedział Matthew. - To mi psuje humor.
- Była dostatecznie kiepska nawet bez kaczek - przyznał James. Nigdy nie przepadał za kaczkami, odkąd jedna ugryzła go w Hyde Parku, gdy był małym dzieckiem."

"James leżał na łóżku w pokoju, na przykryciach, z rękami pod głową. Wpatrywał się w znajome pęknięcie na suficie, które kształtem trochę przypominało kaczkę . Jego ojciec byłby przerażony." 

"Kiedy w grę wchodzi reputacja kobiety, jeśli pojawią się podejrzenia, to znaczy, że jest winna. Tak to działa w tym świecie. Wiedziałam, że uwierzą w moją winę i teraz, bez względu na to, co powiemy, nie uwierzą w moją niewinność."


Komentarze