Virion. Zamek
"Virion. Zamek" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Andrzeja Ziemiańskiego. Uwielbiam fantastykę, ale rzadko sięgam po polskich autorów. Jednak ta książka otwierająca nową serię "Szermierz natchniony" zaintrygowała mnie, więc zachęcona opiniami według których tę książkę można czytać bez znajomości Achai i innych książek autora, postanowiłam dać jej szansę.
Akcja dzieje się w świecie przypominającym antyczną Grecję. Virion jest tam postacią wręcz legendarną, szermierzem natchnionym o którym słyszeli chyba wszyscy. Akcja zaczyna się jego próbą zjednoczenia z żoną, upiorzycą, ale szybko odkrywa się przed czytelnikiem głębsza intryga, która pochłonie też naszego słynnego szermierza.
O samych czasach i świecie nie powiem wam za wiele, bo w książce niestety zabrakło opisów. Choć bez większych problemów połapałam się w relacjach bohaterów i w świecie, brakowało mi czegoś, co przypomniałoby czytelnikom poprzednie wydarzenia, choćby w dużym skrócie. Jako że książka była reklamowana jako taka, którą można czytać bez znajomości poprzednich trochę się zawiodłam (chociaż liczyłam się z taką możliwością). Ale naprawdę, wystarczyłyby mi jakieś dwa czy trzy zdania o romansie Viriona i upiorzycy, oprócz tylko opisu momentu jego rozstania się z żoną. W dodatku długo nie do końca wiedziałam, co to znaczy, że jest ona upiorem? Czym różnią się te istoty od ludzi? To również nie zostało przytoczone, a na rozjaśnienie sprawy musiałam długo czekać.
Na początku trochę wadziły mi też dialogi, sposób w jaki je napisano, bo wyglądają bardzo realistycznie - czyli potocznie. Jednak gdy już się przyzwyczaiłam, książkę czytało się lekko i szybko. Wielkim jej atutem są bohaterowie. Autor stworzył tutaj zgraję ciekawych postaci, które łatwo było polubić, co nadrabiało minusy, które już opisałam. Bohaterowie byli bardzo różnorodni. Z jednej strony mieliśmy opisy z perspektywy Viriona, z drugiej Taidy, prokuratorki na Zamku, oraz jej zaufanego, ale niedoświadczonego podwładnego, któremu musiała ona powierzyć bardzo ważne zadanie.
Akcja była nieprzewidywalna i zaskakująca. W tym tomie odkrywamy jedynie wierzchołek góry lodowej, jaką jest spisek napędzający akcję. Czuć, że to wprowadzenie do poważniejszej historii. Jednak nie były to same rozmowy i śledztwa, a nasz szermierz miał okazję brać udział w wielu walkach, o których dobrze się czytało. Były brutalne i dynamiczne. W dodatku dużą miarę ma tu polityka, bo Zamek, organizacja pod władczą Cesarza strzegąca bezpieczeństwa, to bardzo złożona struktura. Podobało mi się, jak opisywane były tu różne zagrywki, gra pozorów.
Gdyby nie brak tła, gdybym sama posiadała wiedzę o wcześniejszych dziejach bohatera z innej serii, moja ocena pewnie byłaby wyższa, ale daję tej książce 7/10. Może do czasu wyjścia kolejnego tomu "Szermierza Natchnionego" uda mi się lepiej poznać Achaję, bo autor naprawdę mnie zaciekawił :)
Komentarze
Prześlij komentarz