"Drżenie"
Pod wpływem zimowej pogody za oknem zdecydowałam się przeczytać ponownie "Drżenie", bo ta książka bardzo kojarzy mi się z zimą. No i spójrzcie tylko na okładkę - idealnie pasuje na mroźne dni.
Po raz pierwszy czytałam tą historię w gimnazjum, wtedy kompletnie mnie oczarowała i wpisała się do grona moich ulubieńców, ale sięgając po nią ponownie nie pamiętałam za wiele.
Początek troszkę mnie irytował. Poczułam, że wszystko zaczyna się zbyt nagle i zbyt gładko. Jakby, Grace wpada na Sama i od razu idealnie się dogadują. Niby miało to sens, ale coś mi nie do końca pasowało... Jednak już po chwili negatywne odczucia zniknęły i zatraciłam się w tym love story. Może stało się to nagle, ale jest między nimi prawdziwa chemia. Sam i Grace to taka słodka para!
Wątek wilków w tej serii jest jednak ciągle świetny. Podobają mi się te inne zasady wilkołaków, takie niespotykane i oryginalne. To że są to ludzie spędzający pół roku w ciele wilka, pól w ciele człowieka. Gdy nadchodzą mrozy, nadchodzą przemiany. Nigdzie nie widziałam czegoś podobnego. Autorka miała tu świetny pomysł! Historia zdecydowanie jest oryginalna.
To opowieść o ludziach i wilkach, o przynależności i znalezieniu swojego miejsca. Dzieje się dużo, fabuła nie jest tylko romansem. Po ataku wilka na człowieka, mieszkańcy Mercy Falls nie chcą zostawić wilków w spokoju. Chcą by za jeden akt agresji zapłaciła cała sfora. Ale przecież nikt nie zna prawdy o tych wilkach o ludzkich oczach.
W pewien sposób ta historia wydaje się prawdziwsza, realniejsza niż wiele innych z motywem wilkołaków jakie czytałam. To nie jest magia. Nie ma tu wampirów czy konfliktów między watahami. To inna opowieść. Historii tej sfory nie da się nie polubić.
Komentarze
Prześlij komentarz