"Księżniczka i fangirl" to drugi z obecnie trzech retellingów autorstwa Ashley Poston. Jego akcja dzieje się rok po "Geekerelli" i ponownie pozwala zanurzyć się w świat fandomu.
Nigdy nie byłam szczególną fanką historii w stylu "książę i żebrak", motyw zamiany rolami nie specjalnie mnie przekonywał, a jednak, po dość średnim początku książki naprawdę wkręciłam się w historię aktorki Jessici Stone i Imogen Lovelace, oraz ratowania re-bootu Starfield, ratowania Amary. Gdy Jess potrzebuje na chwilę zniknąć paparazzim z oczu, spotkanie Imogen jest idealnym zbiegiem wydarzeń. Dziewczyny zamieniają się więc życiami na czas ExelsiConu. Na tym konwencie cuda się zdarzają. Jak ta zamiana wpłynie na życie aktorki i jej fanki?
W pierwszych rozdziałach znalazło się kilka rzeczy, które mnie irytowały. Nie mogłam do końca polubić się z Jess, aktorką, która nie chciała być dłużej częścią Starfield. Jej zachowanie bywało irytujące i niezbyt odpowiedzialne, ale z czasem zmieniłam moją opinię o tej kosmicznej księżniczce. Imogen za to polubiłam od razu - bo jest ona takim samym geekiem, jak ja. Ma swój ulubiony serial, którego jest wierną fanką i jest gotowa bronić swoich ukochanych postaci. Do tego ma charakterek i odwagę, to trzeba jej przyznać!
Muszę przyznać, że czytając Geekrelle a zaraz potem tą książkę, jakimś sposobem bardzo zaintrygował mnie cały opisany tam fandom. Chociaż nie do końca znamy fabułę serialu i jego filmowego re-bootu, wiemy że jest to coś w stylu Star-treka i Gwiezdnych Wojen. Wielka kosmiczna przygoda z księciem Carmindorem i księżniczką Amarą w rolach głównych. I właśnie, choć jest to fikcyjna seria, naprawdę ją polubiłam. Oddanie jej fanów wywarło na mnie duże wrażenie. Wielkim plusem tej książki jest dla mnie jak autorka przedstawiła fandomy i to ile one znaczą dla wielu osób.
Co mi się nie podobało w tym tomie, to fakt, że czasami pojawiały się słówka po angielsku, które według mnie mogłyby spokojnie zostać przetłumaczony na polski. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko nie tłumaczeniu niektórych zwrotów, czasami to jest na plus, ale gdy główna bohaterka nazywana jest przez rodzinę Monsterem, to coś mi tu nie leży. Czy tak trudno byłoby zamienić to słowo na "Potwora"? A to tylko jeden z przykładów, ale ten mocno irytujący. Na szczęście, wraz z rozwojem historii albo te słówka przestały się pojawiać, albo przestałam je aż tak zauważać, bo później było trochę lepiej.
Książki z serii można czytać oddzielnie, jednak myślę, że czytanie ich po kolei dodaje uroku całej historii. Bo jednak cały czas zostajemy w jednym uniwersum i niektóre wątki są tu luźno kontynuowane, wspominane w tle, a postacie z poprzedniego retellingu pojawiają się kilkakrotnie.
Książce ostatecznie daję 7/10 gwiazdek. Czym dalej zabrnęłam, czym bardziej mnie do siebie przekonała, chociaż dużo wątków było dość przewidywalnych - ale były też takie, które totalnie mnie zaskoczyły. Ogółem jednak, bardzo dobrze się bawiłam i czytało się to szybko i lekko. Z chęcią sięgnę po kolejną książkę autorki choćby po to, by dowiedzieć się o dalszych losach Starfield i całego jego fandomu! ;)
Komentarze
Prześlij komentarz