"The King's man"
Trzeci tom z serii "All for the game"
Finał jaki zdarza się raz na sto książek!
Autor: Nora Sakavic
@wydawnictwoniezwykłe
Na "The King's Man" czekałam w niecierpliwości pół roku. Teoretycznie to krótko, ale po szokującym finale drugiego tomu? Ciągnęło mi się w nieskończoność. "All for the game" to wyjątkowa seria. Angażująca i pełna emocji. Nie ma ona słabych punktów, a historia z każdym tomem rozwija się, tak by w trzeciej książce osiągnąć apogeum. Finałowy tom nie dość, że dorównuje poprzednim poziomem, to jest chyba najlepszy z serii. Lisy nie przestają się rozwijać, więc dlaczego nie miałaby trylogia?
W tym tomie jest więcej meczów, więcej Lisów i więcej mafii, a przeszłość Neila depcze mu po piętach. W końcu mamy szansę poznać dobrze jego prawdziwe oblicze, a nie maskę, pod którą próbował się ukryć w pierwszym tomie.
Neil musi stawić czoła swojej przeszłości, by mieć jakąś przyszłość. Musi zawalczyć o swoje miejsce.
Ale nie tylko Neila odkrywamy na nowo w tym tomie. Andrew i Aaron muszą w końcu uporać się ze swoimi potworami, a Kevin musi stawić czoła swoim lękom, skoro z każdym meczem przybliża się rewanż między Lisami i Krukami.
Jak często zdarza wam się być zawiedzionym ostatnim tomem ulubionych serii? Czy kojarzycie wszystkie te niedomknięte wątki czy niedopowiedzenia, albo uczucie że niektóre rzeczy zostały pośpieszone i zrobione na siłę? Ja mogłabym przytoczyć trochę takich przypadków, ale "The King's man" się do nich nie zalicza.
Książce daję 9/10, a cała trylogia zdecydowanie wpisuje się od dzisiaj w grono moich ulubionych. Myślę, że do Lisów powrócę jeszcze nie raz.
Komentarze
Prześlij komentarz