Recenzja "Dwór Szronu i Blasku Gwiazd" autorstwa Sarah J. Maas

"Za tych, którzy spoglądają w gwiazdy i marzą"

RECENZJA
"Dwór Szronu i Blasku Gwiazd" 
Sarah J. Maas



Sarah J. Maas jeszcze przed wakacjami była mi autorką kompletnie nie znaną. Nie wiem, jak do tego doszło, jako że zawsze byłam wielką fanką fantastyki i książek młodzieżowych. Teraz, gdy znam już jej twórczość, przypominam sobie jednak ile razy widziałam te książki w księgarniach i aż żal mnie ściska, że tyle lat zajęło mi, by w końcu bardziej się nimi zainteresować, przeczytać opis z tyłu książki, kupić ją i przeczytać. Ale i tak cieszę się, że w ogóle to zrobiłam.

"Dwór Szronu i Blasku Gwiazd", #ACOFAS, jest to czwarty, albo 3,5, tom serii książek opowiadających o losach Feyry Archeron pt.: "Dwór Cierni i Róż". Choć trzeci tom, Dwór skrzydeł i zguby", mógł wyglądać jak koniec historii, tak Sarah J. Maas neguje takie myślenie. Historia toczy się dalej!

Chociaż jeszcze nie w tym tomie.

Tak, jeśli chodzi o fabułę, w tej książce nie dzieje się zbyt wiele. Jest to idealna sielankowa opowieść na chłodne wieczory z herbatą i kocykiem. I na ponowne spotkanie naszego ukochanego the inner circle. 

Autorka postanawia skupić się na stanie duchowym znanych nam postaci... Pokazać nam, z jakimi demonami ścierają się każdego dnia i jakich zniszczeń dokonała w nich wojna z Hybernią. A szkód jest więcej, niż się nam wydawało. Choć od walk minęło pół roku i zbliża się zimowe przesilenie, niektórym bohaterom trudno jest dać się ponieść świątecznej atmosferze.

Książka jest miłym uzupełnieniem. Pokazuje nam kilka tradycji Dworu Nocy, ujawnia też kilka skrawków z przeszłości. Myślę, że spokojnie można by to było skrócić, mimo to jest to naprawdę przyjemna lektura.

Moim zarzutem wobec #acofas jest jednak zbyt mały udział Azriela w fabule! Nie mogę się z tym pogodzić. Mam wrażenie, jakby mój ukochany Pieśniarz Cieni został zepchnięty na drugi plan. A tak liczyłam na kilka rozdziałów napisanych z jego perspektywy - i niestety, nie wyszło. 

Włąśnie! Tak! Co wyjątkowe w tej książce, jest ona napisana  z perspektywy różnych postaci. Obserwujemy tu przygotowania do Zimowego Przesilenia i wewnętrzne zmagania nie tylko Feyry, ale też Rhysa, Cassiana, Mor czy Nesty. Jest to miła odmiana!

Na koniec tomu znajduje się jeden rozdział opisujący wydarzenia po Przesileniu Zimowym i będący zapowiedzią kolejnych tomów - których już się nie mogę doczekać!

Myślę, że autorka mogła skrócić opisane tu wydarzenia i spokojnie umieścić w trakcie czwartego tomu Dworów, ale nie będę narzekać. Minęły około dwa, może trzy miesiące od przeczytania przeze mnie poprzednich tomów, a już zdążyłam zatęsknić za Dworem Marzycieli, więc nawet takie spokojne spotkanie z nimi wszystkimi było świetnym doświadczaniem. W dodatku książka nie nudzi, jest po prostu inna od poprzednich napakowanych akcją, niezwykle grubych tomiszczy. Zdecydowanie polecam! Myślę, że będzie to wspaniała lektura dla każdego fana Rhysanda i Feyry, a w szczególności teraz, w okresie przedświątecznym! ...i tak, zdaję sobie sprawę, że mamy dopiero listopad :) !

Komentarze