Recenzja "Under Loch and Key" - romans, Szkocja i potwory

Jaki jest Wasz ulubiony mit lub miejska legenda? Co was w niej intryguje?

Wierzycie w Nessie? 🤔 Niezależnie od odpowiedzi, w osadzonym w Szkocji "Under Loch and Key" potwór z Loch Ness odgrywa kluczową rolę...

Szkocja, romans i Potwór z Loch Ness... 😲 Czy to może się udać? Jedno jest pewne, Lana Ferguson miała ciekawy pomysł na romantasy z tą nieoczywistą kombinacją 😆

Keyanna McKay niedawno straciła ojca. Teraz chce spełnić jego ostatnią wolę i zabrać jego prochy z powrotem do domu, nad jezioro Loch Ness. Choc nigdy wcześniej tam nie była i nie utrzymywala kontaktu z rodziną, ten wyjazd jest jej szansą na stworzenie relacji z babcią i dziadek - a Key bardzo potrzebuje teraz poczucia, że nie jest sama na tym świecie. Jednak nic nie mogło przygotować jej na opryskliwego i przystojnego Lachmana, który pracuje na gospodarstwie jej rodziny. Oraz na liczne sekrety, który odkryje na miejscu...

Choć rzadko czytam romanse, gdy zobaczyłam ten tytuł w księgarnie w Edynburgu od razu mnie zauroczył, a teraz już po lekturze mogę śmiało powiedzieć, że nie jestem rozczarowana. Paranormalne romanse jednak zawsze potrafią czymś zaskoczyć 😆🤭

Nie powiem jednak, by było to coś genialnego tak by kapcie mi spadły z wrażenia, a historia siedziała mi w głowie długo po lekturze, jednak był to przyjemny i angażując romans z nutką fantastyki, coś dla fanów romantasy czy enemies to lovers.

Ciekawie odkrywało się z Key wszystkie tajemnice przeszłości. Do tego postacie były ciekawe, jednak koniec końców to nic wybitnego. Może gdyby historia była trochę krótsza, mniej rozwlekła, wywołałaby więcej emocji.

Dużym atutem książki jest jej autentyczny język, jeśli mogę to tak nazwać - bardzo spodobało mi się, że postacie używają szkockiego akcentu! Na początku byłam zdziwiona, bo jeszcze nie czytałam książki po angielsku z tyloma "regionalizmami", że tak to ujmę, ale nie utrudniało to lektury, a nadawało jej klimat!