Choć dobrze się to czytało, po dłuższym czasie w głowie zostały mi głównie jej minusy - jest tu parę scen, które przyćmiewają resztę😆
Książka jest reklamowana jako jedna z tych z silną bohaterką - i niby tak jest bo MacKayla zdecydowanie jest bardzo wytrwała i dąży do celu. Jednak bywa w tym też irytująca, a to że ma silną wolę nie znaczy, że podejmuje rozsądne decyzje.
To, że glowna bohaterka w książce fantasy jest ładna, to nic nowego, ale ile można słuchać o jej różowych jedwabnych spódniczkach, lawendowych koszulkach, złotych sandałkach i różowych paznokciach, które pięknie komponują się z jej opalenizną i blond włosami?😆 Czym dalej czym bardziej mnie to raziło. Naprawdę, chyba można by znaleźć tam listę jej strojów każdego dnia trwania tej historii 🤣 Tylko po co to komu?
Co tam, że jej życie jest w niebezpieczeństwie, co rusz coś chce ją zabić, ale przynajmniej dobrze wygląda i ma zrobione paznokcie 💅 Trzeba mieć priorytety. Dziewczyna martwi się głównie o wygląd, ale nie jest taka płytka, coś tam wie i dobre auto rozpozna 😆
Ale dobra, czas przejść do najlepszej i najgorszej sceny (moim zdaniem).
Ostrzegam, że będzie malutki spoiler⚠️
Mówiłam wam już o różnych rodzajach niebezpiecznych fae, które znajdziemy w tej historii. Najlepsze w "Darkfever" (to najbardziej cringowe) było fae zabijające seksem xD
Bohaterka idzie, nagle czuje ogromne pożądanie, a po chwili nie wiadomo jak nie ma już na sobie majtek i zaraz się pręży naga na chodniku👙😏😂
I tak jak przy pierwszych wzmiankach o tych fae brzmiało to poważnie, po tej scenie ja już nie mogłam😂
No naprawdę tak to wyglądało i nawet gorzej, już szczegóły zostawię, jakby ktoś sam chciał to przeczytać.
Nie chcę nikogo zrazić, bo książka była lekka, szybko się ją czytało i może nawet sięgnę po drugi tom, bo jestem ciekawa jak się rozwinie parę rzeczy, ale zabrakło mi w recenzji miejsca by bardziej rozwinąć temat tych "mankamentów".
Jeśli czytaliście, czy też was to tak raziło?😆
Komentarze
Prześlij komentarz