Już niedługo polska premiera 3 tomu Księżycowego miasta, kto czeka z niecierpliwością?❤️✨
Tak bardzo czekałam na tę historię, szczególnie po tym jak skończył się tom 2 i co nam zapowiadał, że musiałam przeczytać ją od razu po angielskiej premierze!
A jednak początek był taki, że ciężko mi się czytało i nie mogłam się wkręcić. Na szczęście później się bardzo wciągnęłam! A zakończenie było satysfakcjonujące ❤️
Mimo wszystko chyba przez to jak wymęczył mnie początek zbyt licznymi zmianami perspektyw i tym, że od razu rzucił nas na głęboką wodę, a równocześnie wydawało się, że mało się dzieje, bo tak to było rozrywane na kawałki z tylu perspektyw, to chyba poprzedni tom podobał mi się mocniej.
Ale, ale! Końcówka nadrabiała! Albo w sumie cała druga połowa? Ją już pochłaniałam i nie mogłam się oderwać. Gdy bohaterowie już się spotkali, liczba perspektyw zmniejszyła lub po prostu zmieniała między członkami grupy, jakoś lepiej się to czytało, a to tego akcja się zagęściła i działo się, oj działo.
Co do postaci, dalej kocham Hunta i Bryce, ale w tym tomie ktoś inny skradł moją uwagę. Zabrakło jakiegoś większego rozwoju ich postaci. Bryce z jej planami za planami oraz licznymi improwizacjami w tej części była dla mnie troszkę mniej interesująca. Najmocniejszym punktem w tej historii był Ruhn i Lidia, ich losy i relacja wzbudzają najwięcej emocji.
Jeśli chodzi o to co obiecywał nam epilog Księżycowego miasta 2, to w sumie byłam lekko rozczarowana, spodziewałam się wiele więcej crossovera.
Ciężko mi ocenić tę książkę, bo jak dla mnie była dość nierówna, ale ostatecznie chyba dałabym jej 7,5/10💫
Komentarze
Prześlij komentarz