"Okrutna Pieśń"
Uwielbiam "Okrutną pieśń". Ta książka to było coś nowego. Świat, w którym tez przysłowiowe ludzkie demony naprawdę ożywają i czają się w mroku, głodne i krwiożercze, gotowe zaatakować w każdej chwili. Książka nie jest tak schematyczna jak wiele innych - ma bardzo ciekawą i zaskakującą fabułę.
Czasami mówi się, jak to złe czyny zamieniają ludzi w potwory. Że wszystko to odbija się na ludzkiej duszy.
W "okrutnej pieśni" potwory są echem naszych zbrodni - dosłownie. Z przemocy, z morderstwa tworzą się monstra gotowe rozszarpać każdego, kto wpadnie w ich szpony - taka jest rzeczywistość w podzielonym między dwie frakcje mieście Prawdziwość.
August, tak jak i Kate, jest dzieckiem jednego z przywódców tego podzielonego miasta. Jednak ojciec Augusta to człowiek honory, osoba z ideałami, a tata Kate rządzi swoim miastem żelazną ręką i nie brzydzi się przemocą. Chłopak pragnie żyć jak normalni ludzie, chce też wziąć aktywny udział w walkach z potworami! Kate pragnie przypodobać się swojemu ojcu i udowodnić mu, że będzie jego godną następczynią. On i ona są zupełnie inni - ale ich drogi przecinają się. Co z tego wyniknie? Zdecydowanie wspaniała i tajemnicza historia.
Od pierwszych stron polubiłam Augusta - był on taką sympatyczną postacią, a jednak dosyć skomplikowaną. Chłopak nigdy nie rozstaje się ze skrzypcami, co od razu dodało mu w moich oczach uroku. Kate za to zyskiwała z czasem. Podobało mi się, że była twardą dziewczyną, a nie tylko udawała taką. Choć zupełnie inni z charakteru, oboje są w podobnej sytuacji - próbują udowodnić swoim ojcom, co są warci.
Nie będę wam zdradzać nic więcej. To historia o tym, co to znaczy być człowiekiem. Chciałabym by było więcej tak ciekawych urban fantasy jak to.
Komentarze
Prześlij komentarz