"A jeśli to my" - czy to wszechświat chciał, żeby się spotkali?

A jeśli to my


Autorzy: Adam Silvera & Becky Albertalli


"A jeśli to my" to książka, którą chce się pochłonąć w jeden dzień, albo raczej która wciągnie czytelnika na cały dzień i nie pozwoli się wypuścić nawet na chwilę z rąk, i która wywołuje mnóstwo emocji! Totalnie urocza, przezabawna i przesłodka. Adam Silvera w duecie z Becky Albertalli to po prostu genialna mieszanka - w swojej wspólnej książce stworzyli cudowną opowieść o miłości, przyjaźni, życiu. Jest pełna nerdowskich porównań, miłości do Harry'ego Pottera i Simsów, i tak emocjonująca jak inne książki Silvery, które dotychczas czytałam (czyli "Raczej szczęśliwy niż nie" oraz "Zostawiłeś mi tylko przeszłość"), ale wzbudza dużo pozytywniejsza - za co chyba można podziękować Albertalli. 

Arthura, z jego krawatem w hot-dogi, oraz Bena nie da się nie polubić. Arthur wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia i przeznaczenia, a do tego zawsze angażuje się na maksa. Wakacje spędza w Nowym Yorku, gdzie odbywa staż w firmie w której pracuje jego mama. Pewnego dnia gdy zajmuje się zleconym mu zadaniem, trafia pod budynek poczty gdzie wystarczy mu jedno spojrzenie, jedno skrzyżowane spojrzenie z wysokim przystojniakiem, by zatracił się zupełnie. Dlatego zamiast kontynuować swoje zadanie, wchodzi za chłopakiem na pocztę i znajdując w sobie niespodziewane pokłady odwagi zaczyna zagadywać chłopaka, którego wszechświat postawił mu na drodze. Który chce odesłać swojemu byłemu jego rzeczy, Który też interesuje się chłopcami. Czy to nie jest idealny zbieg okoliczności? Arthur wierzy, że to nie jest przypadek, że się spotkali. To wszechświat sprawił, że na siebie wpadli, na pewno. Tylko że zanim wymienią się numerami telefonów, zostają rozdzieleni. A Arthur nie zna nawet imienia chłopaka. Mimo wszystko, Arthur nie może przestać myśleć o tym spotkaniu i próbuje odnaleźć Chłopaka z Kartonem, swojego Kopciuszka, zamiast jednak pantofelka za jedyną poszlakę ma fragment kwitka pocztowego. A czas ucieka, w końcu Arthur jest w Nowym Yorku tylko na wakacje.

"A jeśli to my" to historia pełna akcji i zbiegów okoliczności. Ciągle coś się dzieje i nie ma tam nudnych wypełniaczy. To jedna wielka nowojorska przygoda. Już w trakcie pierwszego rozdziału kilka razy parskałam śmiechem i musiałam przerywać lekturę, by podziwiać ilustrację na okładce z cudownym krawatem Arthura w hot-dogi. Oraz t-shirt Bena, naszego Chłopaka z Kartonem, z kawiarni Bean & Coffee. Nie wiem jak mogę opisać wszystkie emocje jakie wzbudziła we mnie ta historia, ale  mogę szczerze powiedzieć, że się w niej zakochałam. I zdecydowanie zachęciła mnie do zapoznania się w końcu z Hamiltonem, bo czuję że swoją ignorancją zawiodłabym Arthura. A zbyt uwielbiam chłopaka, by to zrobić. I chociaż skupiłam się tu na nim, Bena też kocham. Oboje są cudownymi bohaterami z mnóstwem wad, które jedynie sprawiają, że są jeszcze ciekawszymi postaciami.

Ogółem, ta historia wciągnęła mnie zupełnie, tak że po skończeniu jej dalej żyłam życiem Bena i Arthura. Nie jest to jednak typowa dramatyczna historia Silvery, przy której potrzeba kilku paczek chusteczek. To jest książka, która sprawi, że będziesz się uśmiechać do siebie jak idiota i wybuchać śmiechem. Mam wielką nadzieję, że autorzy napiszą kiedyś więcej takich rozgrzewających serii historii. Albo, że napiszą dalszą część tej. Bo byłabym totalnie na tak. Dawno nie czytałam czegoś tak uroczego. Jestem kompletnie oczarowana, i to uczucie chyba szybko mnie nie opuści! Ta książka powoduje silnego kaca książkowego.














Komentarze